Bardziej niż kiedykolwiek, w naszych czasach konieczne jest przygotowanie młodych do odpowiedzialności za ich własne jutro. Wiele negatywnych zjawisk, na które skarżą się dziś rodziny, wypływa z faktu, że w nowych sytuacjach młodzi nie tylko tracą z oczu właściwe widzenie hierarchii wartości, ale i z tego, że nie mając już pewnych kryteriów postępowania, nie umieją sprostać trudnościom ani ich rozwiązać.
A przecież wystarczy tylko otworzyć Biblię, aby lepiej pojąć sens życia i wartości, wśród których na czołowym miejscu, chociażby z racji umieszczenia w Dekalogu występuje szacunek dla rodzica, nie rzadko „siwej głowy”. Słowo Boże pozwala nam odkryć duchową, moralną i teologiczną głębię życia ludzkiego w każdym okresie, a szczególnie „czas trzeciego i czwartego wieku”, a szczególnie gdy młodemu człowiekowi wydaje się, że era rodziców już minęła.
Dzieje ludzkości przebiegają od początku — i przebiegać będą— poprzez rodzinę. „Człowiek wchodzi w nią przez narodzenie, które zawdzięcza rodzicom: ojcu i matce — ażeby w odpowiednim momencie „opuścić” to pierwsze środowisko życia i miłości i przejść ku nowemu. „Opuszczając ojca i matkę”, każdy młody człowiek, poniekąd zabiera ich w sobie, przejmuje wielorakie dziedzictwo, które w nich i w rodzinie ma swój bezpośredni początek i źródło. W ten sposób też, opuszczając, pozostaje: dziedzictwo, jakie przejmuje, łączy go trwale z tymi, którzy mu je przekazali i którym tyle zawdzięcza. On zaś sam będzie dalej przekazywać to samo dziedzictwo. Stąd też tak wielkie znaczenie posiada owo czwarte przykazanie Dekalogu: „czcij ojca swego i matkę”. Chodzi tu przede wszystkim o dziedzictwo bycia człowiekiem. Jesteśmy przez rodziców zrodzeni. Wszystkie inne czynności wobec nas może podjąć ktoś inny. Nawet podobieństwo fizyczne w stosunku do rodziców posiada w tym swój udział. Dochodzi jeszcze do tego, całe dziedzictwo kultury, w centrum którego, znajduje się język. Rodzice uczą mówić tym językiem, który stanowi podstawowy wyraz społecznej więzi z innymi ludźmi. Więź ta określona jest granicami szerszymi niż sama rodzina, granice ludu czy narodu. W ten sposób dziedzictwo rodzinne poszerza się.”[1]
Czcij rodzica dlatego, że jest człowiekiem, afirmacja osoby w znacznej mierze wiąże się z rodziną. Bóg, który jest Bogiem miłości i życia, pragnie, aby człowiek „miał życie i aby miał je w obfitości”,— może przede wszystkim — dzięki rodzinie.
Każdy człowiek urzeczywistnia siebie przez bezinteresowny dar z siebie samego. Być wzajemnie dla siebie. Stwarzać wspólnotową przestrzeń afirmacji każdej osoby, każdego człowieka dla niego samego, to znaczy dlatego, że jest „tym właśnie” człowiekiem. Rodzic uczy człowieczeństwa swoje dziecko.
Rodzicielstwo, ten pierwszy i podstawowy fakt obdarzania człowieczeństwem. Zrodzenie co do ciała oznacza początek dalszego „rodzenia”, stopniowego i wielostronnego rodzenia poprzez cały proces wychowania. Przykazanie Dekalogu wymaga od dziecka czci dla ojca i matki. To samo przykazanie nakłada na rodziców obowiązek niemal „symetryczny”. Również oni powinni „czcić” – szanować swoje dzieci, zarówno małe, jak i dorosłe. Ta sama postawa jest istotnym i koniecznym warunkiem każdego wychowania. „Zasada czci”, czyli afirmacji człowieka jako człowieka, jest warunkiem prawidłowego procesu wychowawczego. Środowisko rodzinne, w którym wzrasta młody człowiek, nie rzadko wpływa ujemnie na obraz relacji wzajemnych, brak szacunku rodziców względem siebie, nie rokuje dobrze co do późniejszych relacji dziecka z rodzicami. Ma to często decydujący i trwały wpływ na dusze chłopców i dziewcząt. Nawet najtrudniejszy problem, omawiany w atmosferze rodzinnej, przepojonej miłością i szacunkiem, staje się problemem do pokonania. Takich wzorców ma uczyć się młody człowiek w domu. Samym rodzicom opłaci się trud z tej racji podjęty.
„Człowiek bywa czasem ułomny, niesprawny, taki, jakiego tak zwane „postępowe” społeczeństwo wolałoby nie mieć. Rodzina też może się stawać podobna do tego społeczeństwa. Może się stawać „postępowa” w tym, że ludzi starych, kalekich i chorych po prostu pospiesznie się pozbywa. Dzieje się tak z powodu braku wiary w Boga, w tego Boga, dla którego „wszyscy […] żyją” (Łk 20,38). Żyją, ponieważ są powołani w Nim do pełni Życia.”[2] A słowo Boże mówi: „Przed siwizną wstaniesz (…) w ten sposób okażesz bojaźń Bożą” (Kpł 19,32). „Bóg Przymierza, jest równocześnie Tym, który „strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych (…), głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia (…), rozprasza pyszniących się (…), a swe miłosierdzie zachowuje dla tych, co się Go boją”[3]. Nie bądź pyszny – bo jesteś młody, bądź wyrozumiały szczególnie dla starszego wieku, bo nim się obejrzysz będziesz taki sam, potrzebujący troski, pochylenia, miłosierdzia. Tak jak zachowuje się młody człowiek dzisiaj w stosunku do swoich rodziców, tak będą się zachowywały jego dzieci w stosunku do niego. Zachętę do szacunku dla rodziców, zwłaszcza w ich podeszłym wieku, spotykamy w Księdze Syracha 3,1-16. Ten tekst kończy się poważnym napomnieniem: „Kto porzuca ojca swego, jest jak bluźnierca, a przeklęty przez Pana, kto pobudza do gniewu swą matkę”(Syr 3,16).
„Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie” (WJ 20,12). Przykazanie to następuje po trzech fundamentalnych przykazaniach, które dotyczą stosunku człowieka do Boga. Czwarte przykazanie wpisuje się w ten kontekst: „Czcij ojca i matkę”, gdyż są oni zastępcami Pana Boga — są tymi, którzy dali życie, a przez to wprowadzili w cały krąg ludzkiego bytowania: rodu, narodu, kultury. Są pierwszymi — po Bogu — dobroczyńcami. Jeśli Bóg sam jest dobry, jest samym Dobrem, to oni mają największy udział w tej Jego najwyższej dobroci. Oddając należny szacunek rodzicom, oddajemy cześć należną Bogu.
Czwarte przykazanie jest szczególnie blisko związane z przykazaniem miłości. Pomiędzy „czcij” a „miłuj” zachodzi bardzo bliski związek znaczeniowy. U swych podstaw cześć odpowiada cnocie sprawiedliwości. W istocie rzeczy nie można jednak pomyśleć o czci bez miłości i to zarazem Boga i bliźniego. Chodzi wszakże o „bliźnich” w znaczeniu najbliższym i najściślejszym, a więc o rodziców i dzieci. „Jest to zatem miłość, która staje się bezinteresownym darem, przyjęciem i ofiarowaniem: w rodzinie każdy spotyka się z akceptacją, szacunkiem i czcią, ponieważ jest osobą, jeżeli zaś ktoś bardziej potrzebuje pomocy, zostaje otoczony tym czujniejszą i troskliwszą opieką. Rodzina jest powołana, aby spełniać swoje zadania w ciągu całego życia swoich członków, od narodzin do śmierci. Jest prawdziwym „sanktuarium życia (…) miejscem, w którym życie, dar Boga, może w sposób właściwy być przyjęte i chronione przed licznymi atakami, na które jest ono wystawione, może też rozwijać się zgodnie z wymogami prawdziwego ludzkiego wzrostu”. Dlatego rodzina odgrywa decydującą i niezastąpioną rolę w kształtowaniu kultury życia,”[4] w wychowaniu kolejnego pokolenia ludzi dla których każdy drugi człowiek jest wartością.
„Czcij”, to znaczy uznawaj. Kieruj się wewnętrzną afirmacją osoby, przede wszystkim oczywiście ojca i matki, ale również wszystkich innych członków rodziny. Cześć jest postawą zasadniczo bezinteresowną. Jeżeli czwarte przykazanie wymaga tej czci dla ojców i matek, wymaga jej także ze względu na dobro rodziny — to równocześnie, ze względu na to samo dobro, stawia też wymagania rodzicom, by postępowali tak, aby zasłużyć na cześć i miłość ze strony dzieci. Chodzi więc ostatecznie o cześć, która jest wzajemna.
W rozmowie z młodzieńcem, jako warunek życia wiecznego Jezus wskazał na przykazania, a wśród nich na cześć należną ojcu i matce oraz miłowanie swego bliźniego jak siebie samego. „Fundamentem jest przykazanie miłości bliźniego: Przykazanie to wyraża w pełni wyjątkową godność ludzkiej osoby, będącej „jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego.” Poszczególne przykazania Dekalogu pouczają nas o prawdziwym człowieczeństwie człowieka. Ukazują najważniejsze powinności, a więc pośrednio także fundamentalne prawa, wynikające z natury ludzkiej osoby. Celem przykazań, przypomnianych przez Jezusa młodemu rozmówcy, jest ochrona dobra osoby, obrazu Bożego, poprzez zabezpieczenie jej dóbr.”[5]
„Jeśliby ktoś mówił: «Miłuję Boga», a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi” (1 J 4,20). Można powiedzieć za Janem: jeśli kto mówi, że miłuje Boga, a rodzica swego nienawidzi, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje rodzica swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi.
We wzajemnych stosunkach członkowie wspólnoty rodzinnej są inspirowani i kierują się „prawem bezinteresowności”, które szanując i umacniając we wszystkich i w każdym godność osobistą jako jedyną rację wartości, przybiera postać serdecznego otwarcia się, spotkania i dialogu, bezinteresownej gotowości służenia, wielkodusznej służby i głębokiej solidarności. (…) Rodzina stanowi kolebkę i najskuteczniejsze narzędzie humanizacji i personalizacji społeczeństwa: współpracuje w pełni i w sposób sobie tylko właściwy w budowaniu świata, czyniąc życie naprawdę ludzkim, zwłaszcza przez to, że strzeże, zachowuje i przekazuje cnoty oraz „wartości”. W rodzinie „różne pokolenia spotykają się i pomagają sobie wzajemnie w osiąganiu pełniejszej mądrości życiowej oraz w godzeniu praw poszczególnych osób z wymaganiami życia społecznego”.[6] Rodzice są pierwszym wzorem zachowań.
Powiązanie rodziny ze społeczeństwem wymaga od niego nie zaniedbywania podstawowego zadania, którym jest okazywanie rodzinie szacunku i poparcia. Niewątpliwie przeogromny wpływ na mentalność młodego człowieka mają deprawujące ich myśli poglądy o ciężarze jaki spoczywa na rodzinie czy społeczeństwie, gdy znajduje się wśród nich człowiek starszy, potrzebujący pomocy. Promowana jest siła fizyczna, sprawny intelekt, zaradność życiowa. Niestety na te kryteria niejeden rodzic się nie „za łapie”. Konieczna jest praca nad myśleniem młodego człowieka na wszystkich płaszczyznach, konieczny jest jednogłos w przekazywaniu prawdziwej godności każdej osoby, niezależnie od tego co ten człowiek jeszcze może, ale za to kim jest. Trzeba widzieć w człowieku obraz Boga, wedle którego został stworzony.
„Rodzina chrześcijańska, ożywiona i podtrzymywana nowym przykazaniem miłości, ma żyć gościnnością, szacunkiem i służbą każdemu człowiekowi, w którym zawsze dostrzega godność osoby i dziecka Bożego.”[7]
Poprzez wszystkie trudy, wszystkie cierpienia i zawody, jakie idą w parze z wychowaniem człowieka, miłość wciąż zdaje wielki egzamin. Aby zdać ten egzamin, trzeba źródła duchowej mocy. To źródło znajduje się nieodmiennie w Tym, który „do końca […] umiłował”( J 13,1 ). Nie ma skuteczniejszego sposobu wzrastania w cnotach, jak życie sakramentalne i współpraca z Bożą łaską. Jest to zadanie dla wszystkich, tak rodziców jak i dzieci. Tu niemal na pierwszy plan wysuwa się modlitwa, będąca niejednokrotnie przejawem służby na rzecz rodzin, Kościoła czy świata. Nigdy nie wiemy ile modlitw w naszej intencji podjął nasz rodzic. Miłość wymaga wzajemności.
Cenną formą jest apostolstwo wzajemne rodzin. Trzeba by rodziny zacieśniały między sobą więzi solidarności, także i w trosce o przekaz prawdziwych wartości, świadectwo miłości i służbę wzajemną w rodzinach w każdym momencie życia, od narodzin do naturalnej śmierci. By uczyły szacunku i wdzięczności do rodzica za dar przekazanego życia.
Niejednokrotnie zastanawiałam się, jak można podziękować rodzicom za każdą nieprzespaną noc, troskę przy łóżku w chorobie, za każde wyrzeczenie dla naszego dobra. Na miejscu jest magiczne słowo „dziękuję, oczywiście szacunek i troska w sytuacji, gdy rodzic naszej pomocy potrzebuje, ale też jesteśmy ogniwem łańcucha przekazywanej miłości. Nasz rodzic będzie szczęśliwy, gdy będzie widział, że nasze życie jest owocne, że żadna z jego nieprzespanych nocy nie poszła na marne, bo my wypełniamy naszą misję najpiękniej kontynuując Boży plan dla człowieka – „jesteśmy świadkami miłości”.
Dorota Szatraj
Przypisy:
[1] Jan Paweł II, List do młodych całego świata Parati semper z okazji Międzynarodowego Roku Młodzieży, 31.III.1985, nr 11
[2] Jan Paweł II, List do rodzin, nr 15
[3] Jan Paweł II, Redemptoris mater, nr 37
[4] Jan Paweł II, Evangelium vitae, nr 92
[5] Jan Paweł II, Veritatis splendor, nr 13
[6] Jan Paweł II, F.C., nr 43
[7] Jan Paweł II, F.C, nr 63